Fragment (1)

- Wiesz - powiedziała Margot - Zastanawiam się, czy Izolda i Ginewra też sobie powtarzały, że to nic, poboli i przestanie, w końcu trafi się właściwy facet, który będzie ciebie wart i będzie cię kochał tak mocno, jak ty jego. Ja sobie powtarzam i jakoś nie działa. Inni mi to powtarzają i też nie działa.
Wyrocznia otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nic mądrego nie przyszło jej do głowy. Szczególnie, że zamierzała wypowiedzieć miłą, gładką formułkę w podobnym stylu: nie przejmuj się, jutro będzie lepiej, świat jest cudowny. Nie, to nie ta bajka.
- Ale wiesz co? - Margot wcisnęła pięści w kieszenie płaszcza. - Izolda i Ginewra były w trochę innej sytuacji. One były zakochane z wzajemnością. Tristan i Lancelot kochali je taką namiętną, straceńczą miłością, że byli w stanie dla nich wszystko zrobić. A mnie jest najbliżej do Elaine z Astelot.
- Do kogo?
- Do Elaine z Astelot. Do Lady z Shalott, z tej ballady Tennysona. Loreena McKennitt napisała do niej muzykę.
- Ach, do niej - mruknęła Wyrocznia.
- Tak, do niej. Elaine z Astelot nie powtarzała sobie, że to minie i że trafi się lepszy, który pokocha ją tak mocno, jak ona jego. Ona po prostu położyła się na łodzi i umarła. Może to było rozwiązanie radykalne, ale przynajmniej oszczędzające człowiekowi bólu.
Wyroczni nadal nie przychodziło do głowy nic mądrego, wobec tego powiedziała pierwszą rzecz, która w ogóle jej do głowy przyszła.
- ... Nie masz łodzi.
Margot patrzyła na nią bez słowa przez dłuższą chwilę.
- Ty też nie - stwierdziła w końcu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A completely different story

Untitled

Bajka z innej bajki